Nietypowy monster movie, ponieważ potwór - wielka, oślizgła ryba, pożerająca ludzi w środku dnia, w zatłoczonym miejscu - pojawia się praktycznie już w pierwszych scenach filmu. Zagrożenie jest znane i widoczne gołym okiem.

Tymczasem najciekawszym aspektem filmu jest nie potwór sam w sobie, a podejście do walki z nim wojska, policji, rządu.

Nie chcąc zdradzić zbyt wiele z fabuły, a jednocześnie zachęcić do zapoznania się z tematem w czasie obecnej sytuacji na świecie: w grę wchodzi śmiercionośny wirus, "zamaseczkowanie" całego kraju, wyjęcie połowy miasta z użytku i systemowe traktowanie, jak przestępców i ściganie, bezprawne przetrzymywanie na kwarantannie wszystkich, którzy mieli jakikolwiek kontakt z monstrum oraz traktowanie jak wariatów wszystkich, którzy chcą z nim walczyć, jako że: "The Host" powinno się przetłumaczyć raczej jako: "Nosiciel", niż "Gospodarz".

A co do filmu samego w sobie, to ludzie nieprzyzwyczajeni do azjatyckiej stylistyki, mogą się szybko od niego odbić. Jest on poprowadzony dziwnie, chaotycznie i groteskowo, ale może przez to właśnie bardziej prawdziwie. Jeśli jednak przymkniemy oko na różnice kulturowe i na to, że większość nawiązań pewnie i tak nie będziemy w stanie pojąć, ogląda się go naprawdę bardzo przyjemnie i potrafi zaskoczyć wielkrotnie zwrotami akcji, a momentami mocno trzymać w napięciu.