PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=251535}

The Host: Potwór

Goi-mool
6,1 10 335
ocen
6,1 10 1 10335
6,7 15
ocen krytyków
The Host: Potwór
powrót do forum filmu The Host: Potwór

Pewnego pięknego, słonecznego dnia w jakimś koreańskim mieście nad rzeką Han, z wody wyskakuje potwór i zaczyna pożerać ludzi.
Biega po deptaku i ulicach siejąc chaos i zniszczenie. Tak, tak, dobrze przeczytaliście. Takie rzeczy tylko na dalekim wschodzie, chciałoby
się rzec. I takie filmy jak „Host – Potwór” też tylko z tamtych okolic, bo z żadnego innego regionu świata takiego rodzaju produkcja z
pewnością by nie wyszła. Film Joon-ho Bonga to bowiem przedziwny i niezwykle ciekawy miszmasz gatunkowy, film nietypowy oryginalny i
warty zobaczenia. To obraz który bawi się historią o zmutowanym potworze, niszczącym miasta i siejącym postrach wśród ludności, który
nie staje się jednak parodią takich obrazów. To film, który łamie znane przez wszystkich schematy, który zaburza podstawowe reguły i to
od samego początku. Nietypowe i ciekawe jest tu powstanie samego potwora – o którym dowiadujemy się dokładnie już w pierwszej
scenie, niezwykłe jest to, kto z nim będzie walczyć i jakimi środkami, ale najbardziej zaskakujące jest chyba to, jak i kiedy twórcy pokazują
swoje monstrum. Widzimy je bowiem już w pierwszych scenach, nie mija jeszcze 15 minut seansu, a twórcy pokazują je w całej
okazałości, w pełnym świetle, nie ukrywając go w ciemnych kanałach, czy półcieniach. To nie kino amerykańskie, czy nawet europejskie,
które chowałoby swojego cyfrowego stwora prawie przez cały film, aż do finału by dopiero wtedy ujawnić go w całości. Dzięki temu od razu
wiemy z czym będą musieli walczyć bohaterowie, czemu stawić czoła…

Nie jest to jednak film typowo katastroficzny, lub opowiadający jedynie o samym potworze, o kolejnych jego atakach i tym jak miasto
próbuje sobie z nim jakoś poradzić. Tego tutaj prawie wcale nie uświadczymy. „Host – Potwór” to bowiem zdecydowanie bardziej dramat,
historia nietypowej rodziny, która mobilizuje się w sytuacji kryzysowej, by ratować najmłodszą z rodu Hyun-seo. Dziewczynka została
bowiem porwana przez potwora, podczas jego pierwszego ataku. Zrozpaczony ojciec, jego brat, siostra i ich ojciec, nie uzyskawszy
pomocy od nikogo, decydują się na własną rękę odnaleźć dziewczynkę, uciekając wojsku, lekarzom i pokonując kolejne przeciwności
losu. Ich plan jest prosty: przeszukać kolejne kanały, znaleźć dziewczynkę i zabić potwora. Problem tylko w tym, że środki jakimi
dysponują są tak marne, że na pierwszy rzut oka nie mają żadnych szans z dziwnym stworem, a do tego na drodze co chwila stają im
kolejne służby. Szkoda tylko, że sami bohaterowie są mało sympatyczni, jacyś tacy mało przekonujący, ciężko jest się do nich przywiązać i
kibicować im w ich wędrówce. Najgorszy jest niestety główny bohater, strasznie niezdarny, ciamajdowaty, rozlazły, nie radzący sobie
praktycznie z niczym i co chwila tylko psujący już i tak nieciekawą sytuację. Przez to nie sposób jest się z nim zidentyfikować, nie sposób
mu współczuć i przeżywać z nim kolejne wydarzenia. Mam wrażenie, że gdyby bohaterowie byli bardziej konkretni, to film ten oglądałoby
się zdecydowanie lepiej.

Całe szczęście nieciekawi bohaterowie nie są przynajmniej denerwujący przez co seans przebiega mile i nie przesłaniają oni
interesującej historii, którą opowiadają twórcy. I to właśnie ona jest największym plusem tego filmu. Rozwija się w nieprzewidywalnych
kierunkach, momentami wgniata w fotel swoją bezpośredniością, czy zaskakującą pomysłowością. W tym filmie nawet zakończenie jest
jak z innej bajki, bo choć teoretycznie jest standardowe, to jednak przedstawione trochę inaczej, nietypowo i nieprzewidywalnie, ukazuje
wydarzenia, których nigdy z pewnością nie odważyłaby się pokazać żadna amerykańska superprodukcja. I chociażby dla niego, oraz kilku
innych scen (w szczególności pierwszego ataku, prologu i próby ucieczki) trzeba obejrzeć ten film, bo takich obrazków w żadnej innej
produkcji z pewnością nie uświadczymy. Są one perfekcyjnie nakręcone, tak wgniatające w fotel, że warto je kilka razy obejrzeć by w pełni
je ogarnąć – pochwalić warto również efekty specjalne bo nie odstają od przyzwoitego poziomu. Niestety jednak obok tych genialnych
momentów, zdarzają się także sceny wsadzone zupełnie nie wiadomo po co, nie pasujące do tej historii, nie komponujące się z klimatem
do poprzednich (czy to przez nieodpowiednią muzykę czy przedziwne rozwiązania), jakby były wyjęte z zupełnie innego filmu, jak chociażby
ucieczka z biurowca, czy operacja przeprowadzona na głównym bohaterze. Tylko odwracają one uwagę od głównej historii, obniżają
napięcie i zwalniają jej tempo. Choć może to tylko takie moje europejskie, niepoprawne odczucie i tak miało właśnie być…

7/10

ocenił(a) film na 5
milczacy

Recenzja owszem,paluszki lizać-bo właśnie takich szukam już po obejrzeniu danego filmu.Ale nie rozumiem jednej drobnej rzeczy-chwalisz "The Host" za oryginalność,niesztampowość itd.,a potem załamujesz ręce nad bohaterami...A nie uważasz,ze to także element tej azjatyckiej odmienności?Że oni właśnie tacy "nieogarnięci" powinni być?Dla odmiany od bohaterów chociażby z amerykańskich filmów?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones