W tym samym okresie jak oglądałem ten film, oglądałem też "Yeopgijeogin geunyeo". Były to pierwsze dwie komedie romantyczne w których nie było nawet pocałunku - przez cały film!
Po tych dwóch filmach całkiem inaczej będę patrzyć na Amerykańskie, Europejskie czy Bollywódzkie komedie romantyczne. W tych filmach zrezygnowano z namiętności na rzecz dużo subtelniejszych przejawów miłości (fascynacji, czy podziwu). Amerykańskie komedie romantyczne pokazują ten proces tak dosadnie że aż ciężko się to ogląda. Koreańczycy mieszają to z wieloma innymi uczuciami i emocjami. U nich, fabula jest jak brukowany trakt, w którym każdy kamień ma swoje miejsce i który prowadzi nas dokładnie do miejsca gdzie powinniśmy trafić.
Rzadko się zdarza by komedia romantyczna zawierała w sobie tą część romantyczną i tą komediową, tym jakoś się udało.
Polecam.